środa, 27 lipca 2011

"Zapasy z życiem" - Eric Emmanuel Schmitt

Uwaga, recenzja może zawierać spoilery!

"Zapasy z życiem" to mała książeczka, właściwie wydane osobno opowiadanie. Krótka, pozytywna historia, w której coś się niezbyt dobrze zaczyna, ale kończy klasycznym happy-endem.

Jestem nią rozczarowany. Przeczytałem wcześniej dwie książki Schmitta i kilka opowiadań, ale wydawały się one mieć większą głębię, ciekawiej rozwijały swoje opowieści i były mniej banalne. Tutaj natomiast chłopiec z problemami, z pewnym oporem, ale wiernie słuchając swojego mistrza, staje się mądrym i wolnym od dawnych słabości młodzieńcem. To standardowy scenariusz kiczowatego amerykańskiego filmu.

Drażni mnie też nachalność reklamy buddyzmu zen w tym opowiadaniu. Za sprawą tej religii, w magiczny sposób rozwiązywane są wszystkie życiowe problemy, a bohater odnosi sukces za sukcesem. Tak nie wygląda życie, a tym bardziej w ten sposób nie powinna wyglądać dobra literatura. To szczyt kiczu i drwina z inteligencji czytelnika.

Podsumowując, jeśli szukasz wartościowej literatury, omijaj "Zapasy z życiem" szerokim łukiem. Jeśli natomiast jesteś w stanie przymknąć oko na moje zarzuty, a masz chęć na ociekające cukrem opowiadanie w zastępstwie kolejnej hollywoodzkiej produkcji, może nie dostaniesz niestrawności czytając je.

3 komentarze:

  1. Hmm ja również przeczytałam kilka książke Schmitta i miała w planach przeczytanie " Zapasów..." ale po twojej recenzji ochota na tą pozycje zdecydowanie mi zmalała. Cóż chyba posłucham twojej rady i będę ją omijać szerokim łukiem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No to będę omijała szerokim łukiem. Książki Schmitta zawsze mnie interesowały lecz jeszcze nie miałam okazji żadnej czytać.

    OdpowiedzUsuń