Jeśli zapytasz mnie, czym jest ta książka, to pierwszym słowem, które przyjdzie mi na myśl, będzie Opowieść. Jest to bowiem prawdziwa opowieść, której chce się słuchać lub zaczytywać się w niej. Nie trudno ją pokochać, kiedy nieco zżyjemy się z głównym bohaterem.
Jest to historia szczura, lecz wiele mówi o ludziach. Odnajdziemy w niej samotność, brak zrozumienia, bezwzględność świata, w którym przychodzi nam żyć i poczucie zagubienia. Od pierwszych stron nie brakuje też znanej nam miłości i przywiązania do książek. Tak łatwo jest się odnaleźć w tej powieści, będąc zapalonym czytelnikiem!
"Firmin" to książka mądra, jest jak życie, z chwilami radosnymi i smutnymi, z trudnościami i dylematami. I wszystko to w "dorosłej" bajce o sympatycznym szczurku z biednym, szczurzym żywotem. Zostanie na półce mojej domowej biblioteczki i pewnego dnia, kiedy zaczną kłębić się w mojej głowie nostalgiczne myśli, wrócę do niej.
Słyszałam dużo dobrego o tej pozycji, zwłaszcza od mojej znajomej, która jakiś czas temu miała okazję przeczytać tę książkę. Ja mam cichą nadzieję, że któregoś dnia uda mi się ją kupić.
OdpowiedzUsuńWidziałam dawno temu w księgarni ale jakoś nie zafrapowała mnie ale twoja recenzja, to chyba zmieniła :)/ Ramona
OdpowiedzUsuńO Firmin :) ehh słyszałam sporo pozytywnych słów o tej książce i bardzo żałuję, że jej jeszcze nie przeczytałam, ale wszystko przede mną :)Niemniej jednak zazdroszczę Ci posiadania Firmina na własność.
OdpowiedzUsuńa ja pierwszy raz słyszę o "Firminie", ale skoro jest to książka o samotności i miłości do książek to na pewno się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńMarzę o niej odkąd weszła na rynek!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci posiadania szczurka;)) Ja niestety ciągle go poszukuję...
Pozdrawiam ciepło!:)
http://anulka1992.blogspot.com/ zapraszam
OdpowiedzUsuńPisz trochę dłuższe te recenzje, bo dobrze się je czyta :P
OdpowiedzUsuńDo książki chętnie kiedyś zajrzę :)
Czytałam i powiem, że smutna to opowieść, ale wcale to jej nie uwłacza, a powoduje, że jeszcze bardziej miałam na nią chęć. Mam zawsze problem z powracaniem do książek, bo nie lubię tego uczucia, że wiem co się zdarzy.
OdpowiedzUsuńJuż po recenzji widzę, że to oryginalna i warta przeczytania książka. Dopisałam ją do swojej listy:))
OdpowiedzUsuńWitam. Z tej strony Mateusz Fabiszak. Cieszę się, że są w internecie miejsca i osoby, które promują czytelnictwo. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga gdzie można przeczytać zbiór moich felietonów.
OdpowiedzUsuńhttp://www.mateuszfabiszak.blogspot.com
Mateusz
Szczury bardzo lubię, a Firmina kocham (jak przystało na książkowego mola). Masz ciekawe wybory lekturowe, nie pędzisz za nowościami z wydawnictw i tak trzymać! Będę zaglądać, bo czasem męski punkt widzenia lepiej osadza w rzeczywistości. Miłego blogowania:)
OdpowiedzUsuń